środa, 21 listopada 2018

Hey sister

Hey sister, do you still believe in love, 
I wonder?



I do not.


Jestem już strasznie zmęczona tym wszystkim i chyba już czas się stąd zbierać. 
Boli mnie serce i głowa i bardzo nie chcę tu już być, wszystko jest nie tak jak być powinno, bardzo tęsknie i po prostu nie.
Nawet się nie złoszczę, tylko smucę.
Straciłam całą wolę walki i chyba tak lepiej, czasem po prostu człowiek powinien sobie odpuścić.

You said that we would always be
Without you I feel lost at sea
Through the darkness you'd hide with me
Like the wind we'd be wild and free
You
Said you'd follow me anywhere
But your eyes
Tell me you won't be there
I got to learn how to love without you
I got to carry my cross without you
Stuck in the middle and I'm just about to
Figure it out without you
And I'm done sitting home without you
Fuck I'm going out without you
I'm going to tear this city down without you
I'm going Bonnie and Clyde without you
Now I'm running away my dear
From myself and the truth I fear
My heart is beating I can't see clear
How I'm wishing that you were here
You
Said you'd follow me anywhere
But your eyes
Tell me you won't be there
I got to learn how to love without you
I got to carry my cross without you
Stuck in the middle and I'm just about to
Figure it out without you
And I'm done sitting home without you
Fuck I'm going out without you
I'm going to tear this city down without you
I'm going Bonnie and Clyde without you

poniedziałek, 5 listopada 2018

Błoto i makaron pływający w rosole

Od tygodnia siedzę w szpitalu na oddziale neurologii i przyznaję - zaczyna mi się pogarszać psychicznie. Kiedy przyszłam myślałam, że gorzej być nie może - jedna babka chrapie, a druga wygląda jak szalony elektryk i ma w środku nocy schizy, że ktoś jej zapierdolił szufladę. Pierwszej nocy spałam ze dwie godziny i miałam jedną myśl - "uciekaj". Nie pykło.
Drugiej nocy dostałam już tabletki na spanie, mimo to nad ranem prawie umarłam na zawał (pozdrawiam pana wędrującego w samym pampersie, zdecydowanie niezapomniany widok) - ale wypisano w ciągu dnia dwie panie i zrobiło się trochę luźniej na sali. Opanowałam też metodę pacyfikacji pani elektryk, którą wystarczyło stanowczo uświadomić, że won spać. Jedynie jakby zimna woda w prysznicu przeszkadzała. Przeszkadzało również to, że nikt mnie o niczym nie informował.
Za to wśród salowych figuruję jako jedyna pacjentka z własnej woli jedząca zupę mleczną na śniadanie, ale mówią o tym jak o lekkim zboczeniu.
Kolejnego dnia zostałyśmy z sympatyczną panią z naprzeciwka we dwie na sześcioosobowej sali - nie żebym narzekała. Pani z naprzeciwka dość skutecznie udawała przed swoją córką, że średnio kontaktuje, za to w rozmowach ze mną kontaktowała aż nadto. Długo się spokojem nie nacieszyłyśmy, przyjęto nową pacjentkę - jako tako mało uciążliwą, za to jej narzeczonego mogłabym udusić.
W nocy z uporem maniaka wyjmowałam sobie wenflony (doprawdy, nie wiem jak ja to robię), za to w dzień miałam je zakładane na nowo, w koło macieju. Na szczęście już sobie darowali.
Opleciono mnie dramatyczną ilością kabli, pobrano krew milion razy i.... nic. Serio, nic a nic. Dalej nic nie wiedzą, poza tym, że moje ciśnienie wprowadza pielęgniarki w stan osłupienia, a przesłuchiwana na temat diety byłam jakoś pięć razy - dalej nie chcą mi uwierzyć, że tak, jem mięso i nie, nie mam pojęcia skąd ten niedobór witaminy B12. W zaleceniach bolesne zastrzyki i tatar.
Dalej stąd nie wyszłam, dalej nie wiem jakim cudem mam ciśnienie 80/50 - ostatnio naprzyjmowali mi pań na salę i to zdecydowanie przysporzyło wrażeń.
Jak zobaczyłam pierwszą to prawie dostałam zawału, bo myślałam że ktoś w ramach spóźnionego Halloweenowego pranka podłożył średnio świeżego trupa w łóżku. Widmo zawału zrobiło się wyraźniejsze, kiedy w momencie jak przechodziłam obok niej zdecydowała się otworzyć oczy. Zasadniczo jednak nie jest szkodliwa i nawet przyjemna w obyciu.
Druga pani narzeka na wszystko. WSZY-KURWA-STKO. Szczerze? Nigdy nie spotkałam tak denerwującego mohera. Pielęgniarka nie przyszła jej w te momenty z basenem, ja nie chciałam jej w te momenty podać basenu, pielęgniarka nie rozłożyła jej stoliczka przyłóżkowego na śniadanie, jest uczulona na paracetamol ale na apap już nie, pielęgniarki tylko piją kawę w dyżurce (mając 50 LEŻĄCYCH pacjentów na oddziale, których trzeba karmić i obrabiać, zmieniać pieluchy etc.), na badania się czeka, czemu oni dają jej tyle kroplówek jak jej się sikać chce przez to... a i hit dnia dzisiejszego, kiedy musiałam iść się dotlenić, bo zwątpiłam - W ROSOLE PŁYWAŁ MAKARON I MARCHEWKA. No paczciepaństwo kurwa mać. Kto to widział makaron w rosole, nie?
Ale ciśnienie dalej mam takie samo, diagnozy dalej nie znam, pod prysznicem dalej nie ma ciepłej wody, a ja dalej mam zakaz jeżdżenia na balkonikach po korytarzu.
Trudno być poważnym kiedy średnia wieku w twoim otoczeniu wynosi 70 i to dlatego, że ją zaniżasz.