wtorek, 13 września 2016

I just died

Jak ja lubię taplać się w przeszłości, to jest bez sensu. Teraz znowu przeczytałam sobie całego mojego starego bloga, czasem tak mnie korci żeby tam wrócić, aaa. Ale to zamknięty rozdział i nie będę go ruszać. Aczkolwiek jedno się nie zmieniło - ile razy pada u mnie "chciałabym umrzeć". (Pomijam, że jakimś cudem mnie i wszystkim wokoło udało się przeoczyć kilka większych, sztandarowych objawów depresji, co dało bardzo malownicze skutki później.)
Nie no, ja jakoś nie czuję się strasznie zaburzona teraz, w miarę okej jest. To "chciałabym umrzeć" mam od dawna i pewnie tak pozostanie, taki to duży kawałek mnie niestety. Bywa i tak.
Zasłuchałam się i zapomniałam co chciałam pisać.

Windmill, windmill for the land
Turn forever hand in hand
Take it all in on your stride
It is stinking, falling down
Love forever love is free
Let's turn forever you and me
Windmill, windmill for the land

Is everybody in?

czwartek, 1 września 2016

it's a prank bruh

Nienawidzę ludzi. Nienawidzę. Im dłużej pracuję tym bardziej jestem tego świadoma, co mi psiamać w tym prosektorium nie pasowało. A fakt, wyniki z matury. No cóż, jak się nie ma co się lubi, to się trzeba użerać. Albo jak się nie ma pieniędzy. Obie odpowiedzi poprawne. Ale lubię bobasy więc może nie być źle.
Dostałam tytę, miesiąc za wcześnie, ale grunt że jest (śmieszkowałam, że ją chcę ale tak na serio to się wcale nie spodziewałam, hyh). Co z tego że nie jem słodyczy - jest różowa z Krainy Lodu i mi się bardzo podoba. Mniej podoba mi się perspektywa wydania +/- 200 złotych na jebany mundurek, ale cóż począć. Wczoraj zdałam sobie sprawę, że tak czy siak wiem więcej na temat opieki nad dzieciaczkami niż niejedna matka, nie ma chyba ze mną źle, biorąc pod uwagę że raczej nie zamierzam mieć własnych dzieci. Cudzych też nie, hyhy.
To co teraz piszę to w zasadzie luźny strumień świadomości, muszę to wszystko z siebie wyrzucić, bo jak nie wyrzucę to eksploduję i zwariuję.
Jutro jadę w góry, średnio mi się chce no ale muszę. Rafciu ma za dwa dni urodziny.  A tak w ogóle to dziwne bardzo, bo ja jeszcze nie mam 19 lat a Karol już ma za pół roku 20... Stara dupa z niego, też sobie zdaje z tego sprawę, ale jego to chyba mniej bawi. Nic no, bywa.