niedziela, 20 listopada 2016

paradox

Jest coś dziwnego w wybraniu zawodu położnej, kiedy zwykle siedzi ci na myśli jedynie śmierć.
Paradoksalne.
Doszłam do wniosku, że całe moje życie jest paradoksem. Kiedy miałam jedno, chciałam drugiego, "dałabym wszystko, żeby to mieć", teraz musiałam oddać to pierwsze, mam to drugie i myślę czy było warto.

 You're gone, gone, gone away,
I watched you disappear
All that's left is a ghost of you
Now we're torn, torn, torn apart,
there's nothing we can do,
Just let me go, we'll meet again soon

Now wait, wait, wait for me, please hang around
I'll see you when I fall asleep






wtorek, 13 września 2016

I just died

Jak ja lubię taplać się w przeszłości, to jest bez sensu. Teraz znowu przeczytałam sobie całego mojego starego bloga, czasem tak mnie korci żeby tam wrócić, aaa. Ale to zamknięty rozdział i nie będę go ruszać. Aczkolwiek jedno się nie zmieniło - ile razy pada u mnie "chciałabym umrzeć". (Pomijam, że jakimś cudem mnie i wszystkim wokoło udało się przeoczyć kilka większych, sztandarowych objawów depresji, co dało bardzo malownicze skutki później.)
Nie no, ja jakoś nie czuję się strasznie zaburzona teraz, w miarę okej jest. To "chciałabym umrzeć" mam od dawna i pewnie tak pozostanie, taki to duży kawałek mnie niestety. Bywa i tak.
Zasłuchałam się i zapomniałam co chciałam pisać.

Windmill, windmill for the land
Turn forever hand in hand
Take it all in on your stride
It is stinking, falling down
Love forever love is free
Let's turn forever you and me
Windmill, windmill for the land

Is everybody in?

czwartek, 1 września 2016

it's a prank bruh

Nienawidzę ludzi. Nienawidzę. Im dłużej pracuję tym bardziej jestem tego świadoma, co mi psiamać w tym prosektorium nie pasowało. A fakt, wyniki z matury. No cóż, jak się nie ma co się lubi, to się trzeba użerać. Albo jak się nie ma pieniędzy. Obie odpowiedzi poprawne. Ale lubię bobasy więc może nie być źle.
Dostałam tytę, miesiąc za wcześnie, ale grunt że jest (śmieszkowałam, że ją chcę ale tak na serio to się wcale nie spodziewałam, hyh). Co z tego że nie jem słodyczy - jest różowa z Krainy Lodu i mi się bardzo podoba. Mniej podoba mi się perspektywa wydania +/- 200 złotych na jebany mundurek, ale cóż począć. Wczoraj zdałam sobie sprawę, że tak czy siak wiem więcej na temat opieki nad dzieciaczkami niż niejedna matka, nie ma chyba ze mną źle, biorąc pod uwagę że raczej nie zamierzam mieć własnych dzieci. Cudzych też nie, hyhy.
To co teraz piszę to w zasadzie luźny strumień świadomości, muszę to wszystko z siebie wyrzucić, bo jak nie wyrzucę to eksploduję i zwariuję.
Jutro jadę w góry, średnio mi się chce no ale muszę. Rafciu ma za dwa dni urodziny.  A tak w ogóle to dziwne bardzo, bo ja jeszcze nie mam 19 lat a Karol już ma za pół roku 20... Stara dupa z niego, też sobie zdaje z tego sprawę, ale jego to chyba mniej bawi. Nic no, bywa.

wtorek, 16 sierpnia 2016

dot

Oh Lord, Oh Lord, what have I done?
I've fallen in love with a man on the run
Oh Lord, Oh Lord, I'm begging you please
Don't take that sinner from me
Oh don't take that sinner from me

Oh Lord, Oh Lord, what do I do?
I've fallen for someone who's nothing like you
He's raised on the edge of the devil's backbone
Oh I just wanna take him home
Oh I just wanna take him home

Oh Lord, Oh Lord, he's somewhere between
A hangman's knot, and three mouths to feed
There wasn't a wrong or a right he could choose
He did what he had to do
Oh he did what he had to do

Give me the burden, give me the blame
I'll shoulder the load, and I'll swallow the shame
Give me the burden, give me the blame
How many, how many Hail Marys is it gonna take?

Don't care if he's guilty, don't care if he's not
He's good and he's bad and he's all that I've got
Oh Lord, Oh Lord, I'm begging you please

Don't take that sinner from me 

niedziela, 14 sierpnia 2016

not your babe

Wyglądam dziś jak milion dolców. Nie zawsze tak wyglądam, zazwyczaj wyglądam jak wannabe chłopczyk albo hipster z kompleksem menela. Czasem wyglądam tez jak urocza mała dziewczynka. Ale dzisiaj wyglądam jak milion dolców, bo idę z Rafciem na imprezę rodzinną, no i niech ma że chociaż raz nie narobię mu wstydu.
Kobiety są fajniusie ale ja akurat nie umiem w bycie kobietą. Nigdy nie chciałam nią być, zawsze wolałam męskie ubrania, męskie zabawy i męskie towarzystwo, co prawda dorastając ujrzałam pewne dobre strony mojej kobiecości, ale jak dla mnie to nadal za mało, mówcie co chcecie. Cycki, wielokrotne orgazmy i koronkowa bielizna nie rekompensują mi tego, że jestem postrzegana jako słabsza, delikatniejsza, a tak w ogóle to "kobiecie nie przystoi tak mówić", "usiądź jakoś normalnie", "facetom się nie podoba jak...". W zasadzie to i tak chuja kładę na to, czy przystoi czy nie. I tak wyrażam się jak pijany marynarz, siedzę w rozkroku nawet jeśli mam na sobie kieckę i w zasadzie to częściej możecie mnie spotkać z nożem niż bez. Potrafię też bardzo ładnie przemodelować twarz i to nawet za darmo jak mnie się zdenerwuje.
Wracając do wyglądania jak milion dolców - jak dla mnie bliżej mi do tego stanu kiedy jestem w koszuli w kratę i bieliźnie, albo nawet i bez niej, ale czasem trzeba wbić się w kieckę, zaszpachlować twarz i udawać, że jest się w miarę przyzwoitą osobą. Niech się cieszą.

piątek, 5 sierpnia 2016

Bang

I was cryin' when I met you 
Now I'm tryin' to forget you 
Love is sweet misery 
I was cryin' just to get you 
Now I'm dyin' cause I let you 
Do what you do - down on me 

Now there's not even breathin' room
Between pleasure and pain
Yeah you cry when we're makin' love 
Must be one and the same

It's down on me
Yeah I got to tell you one thing
It's been on my mind Girl I gotta say
We're partners in crime
You got that certain something
What you give to me Takes my breath away
Now the word out on the street is the devil's in your kiss
If our love goes up in flames
It's a fire I can't resist


Standing in the cold
In the frozen wind
I'm leaving you behind 
But it's not the end

No, no, no

Walking on a plain 
As I hold my breath
It's gonna be weeks 
Till I breathe again

No, no, no



I know that you hate it
And I hate it 
Just as much as you
But if you can brave it, 
I can brave it
Brave it all for you


Call me anytime that,
You see the lightning
Don't you feel alone, 
You can always find me
We've got our wild love! 
Raging, raging
Lost among a million 
Changing faces
Every day our hearts,
Keep trading places
We've got our wild love! 

Raging, raging

niedziela, 26 czerwca 2016

smutny komputer, cycki i League of legends, czyli jak Marte spędza najdłuższe wakacje życia

(Te cycki to tylko dla atencji, nie ekscytujcie się.)
Mój smutny komputer jest smutny, bo wysiadł jakieś 2 tygodnie temu monitor i system się rozkraczył, z monitorem sytuację względnie ogarnęliśmy, ale system rozkracza się... chociaż może to złe słowo, ujęłabym to tak, że jak nie urok to sraczka i za każdym razem wychodzi inny problem. Aktualnie komp chodzi jak ruski traktor, bo połowa ramu leży sobie bezużyteczna, a ja klnę na czym świat stoi, bo zanim chrome zatrybi mija miesiąc. Jestem osobą, której strasznie przeszkadzają jakiekolwiek lagi, ścięcia się itp, więc wyobraźcie sobie moje nerwy teraz. Haha. 
To nie zmienia faktu, że od ponad 3 tygodni siedzę jak przyspawana i gram w Lola (podejrzewam, że ta awaria jest wynikiem nadmiernej eksploatacji, ładnie ujmując. Mniej ładnie - jak się siedzi przy nim w porywach do 10 godzin, to proszę się nie dziwić, że szlag jasny go trafił). Ogólnie mały nolife się ze mnie zrobił, ale chcę wbić wyższą dywizję póki mam wakacje i czas wolny. Yyy, tak więc siedzę sobie, gram, w międzyczasie konsultuję się z Karolem albo oglądam streamy. Nigdy nie byłam jakimś takim bardzo-bardzo zainteresowanym graczem, ale lubię znać teren po którym się poruszam, a zawsze to jakaś nowa wiedza wpadnie. Pod względem pozycji na jakiej gram jestem typową laską, bo albo gram na ADC albo supportuję. Top jak mnie widzi to płacze rzewnymi łzami, bo tak kaleczę, na midzie musze dostać Swaina albo Aneczkę, na jungli idzie mi względnie, ale moje ganki to tragedia. Ale jak muszę to zagram, o! I właśnie weszłam do serii.
Tak poza tym, to w zasadzie nic nowego, siedzę w domu. Wyjście na zewnątrz odpada, bo źle znoszę upały, a poza tym nie bardzo mam z kim, samej mi się nie chce. Nie jestem fanką lata, poza tym że wakacje to za ciepło, połowa ludzi wyjeżdża, wszyscy wymagają żebyś się ruszył z domu "bo taka ładna pogoda", w pracy mam za gorąco i ogólnie fuj. Preferuję zimę, no chyba że mogłabym całe lato spędzić nad morzem. Fajnie by było mieszkać nad morzem.
Dobra, tematy mi się rozpełzają, dodam jeszcze że bardzo mi się podoba "Bazar złych snów" Kinga i że zeżarłam dziś pizzę. Pozdrawiam.

środa, 22 czerwca 2016

Priviet

Hejka naklejka!
To znowu ja, z kolejnym blogiem, nie mam pojęcia ile ich już było, straciłam rachubę. Najwyraźniej brakuje mi trochę zajęcia, hahaha. Zarejestrowałam się na studia i mam wolne w tym tygodniu w pracy, Karol pojechał, Rafał pracuje, ileż można grać w Lola... Zostało jedyne sensowne wyjście (bo przecież wychodzenie na dwór jest dla słabych..).
Czuję się strasznie staro - hotniecałe19 i staro... Czytam tego starego bloga i śmiać mi się chce bardzo. Do pewnego momentu przynajmniej, ale na szczęście istnieje opcja usuwania postów i już z niej skorzystałam, żeby nie zaburzać ładu i dobrych wspomnień (zrobiłam to stricte dla własnego komfortu psychicznego - i tak tamten blog jest ukryty). Pomyślałam, że tak na dobry początek mogę wrzucić tutaj co śmieszniejsze/ciekawsze fragmenty, lub skomentować moje domysły sprzed lat trzech obecną sytuacją. 

    -Pierwsze na pewno pójdą moje pomysły na tatuaż z tamtego czasu (pamiętajcie, końcówka gimnazjum, haha): herb sayian (musiałabym ocipieć, żeby jebnąć se takie ciorne paskudztwo), lecące ptaszki na obojczyku (jeszcze brakuje kur.rwa dmuchawców i łapacza snów), strzała (okej, dalej mi się podoba), cytat (akurat tamten co wybrałam brzmi przyjemnie, ale... po co sam cytat?). Osobiście z moim wilczkiem mi teraz bardzo dobrze, łatwo go schować, podoba mi się, symbolizuje coś ważnego i jest przemyślany. 
   - "Raz marzy mi się normalna rodzinka, mąż, dzieci, sratatata, raz, żeby spierdolić gdzieś do Rosji, czy na inne zadupie gdzie mnie nie będą szukać i prowadzić życie z dala od cywilizacji, a raz, żeby zostać psychopatyczną doktor medycyny sądowej, oczywiście forever alone, której wszyscy się boją, mieszkającą samemu w małym mieszkanku z 10 kotami." Przeczytałam to pierwszy raz, parsknęłam z tej medycyny, przeczytałam drugi, parsknęłam z mieszkanka i kotów. Wychodzi na to, że będę całkiem normalną położną (daj panie, żeby pykło), co do dzieciaków mam pewne obiekcje, ale męża mogę mieć, żonę mogę mieć, whatever. Życie z dala od cywilizacji by mi nie odpowiadało, bo ciężko podciągnąć neta.
   - "Gosh, po chuja nam faceci?" Sama sobie poniekąd odpowiedziałam, na obronę płci brzydkiej mam to, że nie tylko i wyłącznie po to. 
   - "Tak więc nie uczyłam się W OGÓLE, wszystko zaliczałam bezczelnie ściągając albo lecąc na żywioł (z egzaminami włącznie). Zresztą uskuteczniam to od bardzo, bardzo dawna (od momentu w którym rodzice przestali mnie pilnować) i nigdy moja średnia nie spadła poniżej 4.75. I'M A FUCKING GENIUS." Liceum w ten sposób również ukończyłam, zdałam maturę (a przynajmniej takie są moje przypuszczenia...)
    - "I wiecie, że niektórzy się tego autentycznie boją? Serio..." Absolutnie nadal im się nie dziwię, bitchface to jest coś, czego należy się obawiać!
   - " Potem jeszcze wkurzałam biednego Karolka i ogólnie było fajnie." Odczytywałabym to "nieudolnie próbowałam dać mu do zrozumienia, że mi się podoba". 
   - "Rafał mnie namówił, żebym zaczęła grać w LoLa. No i teraz siedzę i jestem sfrustrowana, bo lamię. Ale i tak się zaparłam i będę próbować, aż mi się uda. Choćby mnie miał szlag trafić." Silver V i dalej idzie w górę, gram już te pieprzone 3 lata, mainuję Leonę, ogarniam cały botlane... No jednak ośli upór na coś się zdał.
   - "Może dlatego, że jestem dojrzalsza." Prawie poplułam monitor jak to przeczytałam, gratuluję samej sobie dojścia do tego wniosku...
   - "Dziwne uczucie, bo nie jestem pewna, czy dobrze robię, może lepiej by było gdybym poszła do tego ZEGu." Musze kupić matce czekoladę, że nie pozwoliła mi popełnić tego błędu... 
   - "Masakra, coś czuję, że to będą ciężkie 3 lata. Poubijam ich chyba. Już ich nie cierpię. Banda idiotów." Okazała się dużo mniejszą bandą idiotów, niż klasa z gimnazjum... Bez urazy.
   - "potem wyobrażenie sobie Rafcia śpiewającego My Heart Will Go On i przejście z płaczu w histerię" Powiem tylko, że do dziś tak reaguję.
   - "Ogólnie, to takie mieszkanie samemu jest spoko. Nikt nie mówi ci, co masz robić, o której wstać, itp. Jedynym minusem jest, że musisz pilnować, czy masz klucze, komórkę, czy kasy starczy i czy wszystko pozamykałeś." Sprawa zasadniczo komplikuje się kiedy musisz sama na to wszystko zapracować.
   - "Siedzę i maniaczę w LoLa all day, all night. Nie, żeby coś, ale to zaczyna być chore, męczę Rafcia o 1 w nocy, że ma ze mną zagrać. Taka beka. A potem po 5 meczach, kiedy oczy mi się same zamykają, marudzę, że chce mi się spać. Ale i tak gram." To się akurat nie zmieniło.
   - "Z rusa na szczęście pani nam zamówi, w ogóle coś czuję, że będę lubić ten przedmiot. Tak samo matematykę, fizykę, biologię i chemię (boskie laboratorium, mam pojarę odkąd je zobaczyłam)." Hahahahahaha, nieeeee... Tzn, biologia była spoko, fizyka i matematyka... przemilczę. I rosyjski również. Mimo dzisiejszego tytułu.
   - " Więc stwierdziłam, że psychologia jest wybitnie nie dla mnie, bo ja sama potrzebuję pilnie terapii." Jakbym wtedy wiedziała, jak blisko prawdy jestem...


No anyways, wyszło to trochę inaczej niż się spodziewałam. I zajęło mi to dużo dłużej. Teraz idę wbić wygraną dnia. I zjem tosty.