Ooh woo, I'm a rebel just for kicks, yeah
Your love is an abyss for my heart to eclipse, now
Might be over now, but I feel it still
Natrzaskałam dziś tyle cudnych zdjęć, że nawet nie. W zeszłym roku nie byliśmy na kolorach z Karolem, ale w tym roku i dwa lata temu owszem. Trochę z nas staruchy już, jak tak patrzeliśmy na średnią wieku tam - większość osób to nastolatki do których my już się (hehe) nie zaliczamy.
Grunt, że w końcu się zresetowałam, bo ostatnie dwa tygodnie egzystowałam w wymiarze "studia-zjeść-praca-spać" i już trochę byłam wykończona. No dobra, nawet bardzo byłam wykończona, rzadko dostaję załamania nerwowego ze zmęczenia. Na szczęście już najgorsze za mną, teraz tylko dwa egzaminy w sesji - wiem tylko z jakich przedmiotów. Żyję sobie w radosnym wyparciu i poczuciu, że nie wywalą mnie, bo za bardzo by mnie to uszczęśliwiło i nie ma tak dobrze w życiu niestety.
To miał być bardzo refleksyjny post, ale w sumie teraz tak myślę, że nie umiem być refleksyjna ostatnio, mam na to za dobry humor.
Śnią mi się dalej dziwne rzeczy, przepierdoliłam w tydzień wypłatę, udajemy że wszystko jest okej.
Jezu, tyle się pozmieniało przez te dwa lata. Muszę się cofnąć w czasie i wpierdolić dawnej sobie, heh. Za głupotę. Teraz nie jestem jakoś wiele mądrzejsza, ale chociaż troszeczkę i to się liczy.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz