poniedziałek, 16 lipca 2018

me again

Trochę mnie tu nie było, pewnie dlatego że
a) nic się u mnie nie dzieje
b) jestem przeraźliwie zmęczona.
Dzisiaj tuliłam bobasy i karmiłam je z butelki, co było najprzyjemniejszą częścią dnia, zdecydowanie. Mam mało popularną opinię, że wszyściuteńkie noworodki i bobaski są urocze, śliczne i najpiękniejsze (nawet jak są czerwone, pomarszczone, obsrane po pachy i ryczą w niebogłosy).
Zauważyłam, że więcej odzywam się do stworzeń, które raczej się nie odzywają. Np do noworodków albo zwierząt. Cichnę w towarzystwie osób które mi odpowiedzą.
Jadłam ostatnio gofra jednorożca - był uroczy i pyszny, a wczoraj mama zabrała mnie na bajgle i jestem z siebie dumna, bo spróbowałam nowego jedzenia. Nawet mi zasmakowało. Doszłam do wniosku, że sery same w sobie są fuj, ale w połączeniu z czymś o mocniejszym smaku da się je zjeść.
A tak ogólnie to potrzebuję urlopu od życia. Najlepiej z miesiąc. Żeby nikt mi nie zawracał głowy raportami, wpisami w bocianku, pracą, grafikami i ogólnie bieganiem. Weekend też niewiele daje bo mam tylko soboty wolne - w sensie że totalnie nic nie mam do załatwiania.
Chciałam napisać jeszcze coś ciekawego, ale z ciekawych rzeczy to chyba tylko tyle, że mam przecięty palec, nie mam talentu do wypełniania papierów, śnią mi się dziwne rzeczy i chciałabym dostać auto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz