Ostatnio już-już pisałam pozytywnego posta. Nawet chyba mam go w wersjach roboczych. I co? I chuj bombki strzelił. Bolą mnie oczy od komputera, komar ugryzł mnie w pośladek, co chwilę wraca mi ból ucha, ujebałam test pracowniczy i do tego wszystkiego chce mi się tylko spać. Jak tu żyć?
Nie odpowiadajcie - i tak wiem, że najlepiej nie żyć.
Z plusów - przyszła mi bluzeczka i naklejki, już wybraliśmy z Karolem siłownię, za niecały miesiąc w końcu jadę na wakacje. Nie wiem, trzymam się kurczowo tych plusów.
Poza tym - czy ktoś mi wytłumaczy tok myślenia dziewczyn które noszą krótkie spodenki do grubej bluzy? Wygląda to bardzo fajnie, ale za każdym razem zastanawiam się czy na górze się gotuje, czy dostaje akurat odmrożeń kończyn dolnych. Nigdy nie wiem, ale nie brzmi to dobrze.

I was in your arms
Thinking I belonged there
I figured it made sense
Building me a fence
Building me a home
Thinking I'd be strong there
But I was a fool
Playing by the rules
The gods may throw a dice
Their minds as cold as ice
And someone way down here
Loses someone dear
The winner takes it all
The loser has to fall
It's simple and it's plain
Why should I complain?
But tell me, does she kiss
Like I used to kiss you?
Does it feel the same
When she calls your name?
Somewhere deep inside
You must know I miss you
But what can I say?
Rules must be obeyed
Widzę, że system formatowania tekstu na bloggerze jest równie trafiony co w Wordzie i nie wiem czy bardziej mnie to rozwala czy smuci.
W sumie wiem jak to komicznie zabrzmi, ale Mamma Mia to bardzo pocieszający film. I zabawny. Ale głównie pocieszający. + Abba. + Większość bohaterów to fajne postacie kobiece. + Trzej tatusiowie. To naprawdę spoczko.
Za niedługo czeka mnie pisanie ankiety, co jest początkiem mojej walki z licencjatem. Jestem tym śmiertelnie przerażona, bo jak znam siebie to będę robić wszystko na ostatnią chwilę. A wątpię czy pani doktor będzie tym faktem usatysfakcjonowana. Powiedziała mi, że nie wiedziałam na co się piszę wybierając ją jako promotora, ale to chyba ona nie wie, co ją czeka. Jestem prawdopodobnie największym leniem w dziejach tej uczelni.
Eh, chyba pójdę spać. To WCAAAALE nie tak, że spałam od 15 do 19.
Wiecie, chyba nudna jestem ostatnio. Żadnych zawirowań uczuciowych, psychicznych, żadnych dram o których mogłabym pisać. W sumie taka prawda - żyję sobie o dziwo całkiem spokojnie, nie licząc okazyjnych spięć z Karolem, które odbywają się na zasadzie "WKURWIASZ MNIE" "dobra już, nie przesadzaj" "ALE KAROL, WKURWIASZ MNIE", "dobra, chodź do maka". I na tym się kończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz