Dziś nie wiem kim jestem, jest czwarta rano, chociaż nie wiem do końca czy czwarta czy trzecia czy która w końcu, jebane zmiany czasu.
Zresztą czy ja kiedykolwiek wiedziałam kim jestem? Podchodzi mi do gardła Jager z energolem, nie miałam odwagi brać czegoś na spanie, widocznie moje pragnienie śmierci nie jest aż tak mocne, żeby pragnąć udławienia się rzygami we własnym łóżku. No bo serio, jakoś ładniejsze wydaje mi się rozbryzganie na chodniku czy na lokomotywie. Chociaż może nie ładniejsze, co mające przekaz, w przeciwieństwie do czegoś co można upchnąć pod nieszczęśliwy wypadek i brak rozsądku. Śmierć z tak durnego powodu byłaby upokarzająca.
Czuję się znów gościem w moim ciele, nie podoba mi się tu, chcę stąd iść, ale nie mam dokąd. To jest okropne i straszne, naprawdę, chcę uciec, chcę do domu, ale dom nie istnieje i nie mam gdzie wracać, nie mam gdzie uciekać, jedyne co mogę zrobić to przywyknąć.
Zapominam, że alkohol jest depresantem, ale nietrudno zapomnieć skoro tyle ich jest.
niedziela, 31 marca 2019
wtorek, 26 marca 2019
If I die young
I don't wanna be the girl who laughs the loudest
Or the girl who never wants to be alone
I don't wanna be there calling 4 o'clock in the morning
Cause I'm the only one you know in the world that won't be home
Ah, the sun is blinding
I stayed up again
Oh, I am finding
That that's not the way I want my story to end
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're my protection
But how do I feel this good sober?
I don't wanna be the girl that has to fill the silence
The quiet scares me 'cause it screams the truth
Please don't tell me that we had that conversation
Cause I won't remember, save your breath, 'cause what's the use?
Ah, the night is calling?
And it whispers to me softly come and play
But I, I am falling
And If I let myself go I'm the only one to blame
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're like perfection
But how do I feel this good sober?
Coming down, coming down, coming down
Spinning 'round, spinning 'round, spinning 'round
I'm looking for myself, sober
Coming down, coming down, coming down
Spinning 'round, spinning 'round, spinning 'round
Looking for myself, sober
When it's good, then it's good, it's so good 'till it goes bad
'Till you're trying to find the you that you once had
I have heard myself cry, never again
Broken down in agony just tryin' to find a friend
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're like perfection
But how do I feel this good sober?
Or the girl who never wants to be alone
I don't wanna be there calling 4 o'clock in the morning
Cause I'm the only one you know in the world that won't be home
Ah, the sun is blinding
I stayed up again
Oh, I am finding
That that's not the way I want my story to end
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're my protection
But how do I feel this good sober?
I don't wanna be the girl that has to fill the silence
The quiet scares me 'cause it screams the truth
Please don't tell me that we had that conversation
Cause I won't remember, save your breath, 'cause what's the use?
Ah, the night is calling?
And it whispers to me softly come and play
But I, I am falling
And If I let myself go I'm the only one to blame
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're like perfection
But how do I feel this good sober?
Coming down, coming down, coming down
Spinning 'round, spinning 'round, spinning 'round
I'm looking for myself, sober
Coming down, coming down, coming down
Spinning 'round, spinning 'round, spinning 'round
Looking for myself, sober
When it's good, then it's good, it's so good 'till it goes bad
'Till you're trying to find the you that you once had
I have heard myself cry, never again
Broken down in agony just tryin' to find a friend
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're like perfection
But how do I feel this good sober?
Nie umiem się zebrać coś do pisania ostatnio. Wena wzięła i wyszła. Czuję się jak zbity pies, nie mam chęci do niczego... wiosna, kurwa mać. Wmawiam sobie, że to taki okres, takie tam. Do pracy nie mam motywacji, do pisania weny, do życia chęci... i tak możnaby wymieniać. Zastanawiam się czasem co mnie tu trzyma. W skrócie - nic poza głupią nadzieją, że z czasem nabiorę siły do tego wszystkiego, to co ma się poukładać to się poukłada i... no. To takie mrzonki, ale jakoś nie umiem wyrzucić ich z głowy. Wielu rzeczy nie umiem stamtąd wyrzucić, prawdę mówiąc.
Jedyne co mi w życiu wychodzi to gotowanie, bo nawet jak mi nie smakuje to co zrobiłam, to dziwnym trafem innym tak.
Towarzystwo też mi nie pomaga, wszystkie mamy depresso, przerzucamy się tylko datami wizyt u psychiatry i receptami na Xanax.
Jutro (dziś) czeka mnie wycieczka na Ligotę, podbić legitymację. Teoretycznie jeśli chciałabym się rekrutować na inne studia to chyba i tak ją muszę oddać, ale na razie nie wiem co z tym wszystkim pocznę. Wiem tylko tyle, że muszę wyjechać jakoś po 8 żeby nie stać w korku.
Jak ostatnio z rozpędu pożarłam chyba ze 4 książki z rzędu, to teraz znowu nie czytam nic, śpię do południa, śnią mi się koszmary, eh.
Nie umiem wziąć dupy w troki, jak jednego dnia się zbiorę, to potem muszę 3 dni odpoczywać od nadmiaru ludzi w moim życiu. No dramat. Ostatnio nawet wypiłam dwa piwa, ale nawet nie poczułam, że wypiłam cokolwiek procentowego. Oczywiście nie powinnam mieszać leków z alkoholem, ale who cares. Skoro nie zadziałało żadne to chyba bez tragedii.
Zastanawiam się, kiedy będę na tej części zwyżkowej sinusoidy, bo od jakichś dwóch lat... dwóch i pół nawet, nie ma żadnych sygnałów, że cos się zmienia. Ewentualnie leciutkie piki. W sumie to ludzie myślą, że mam tak zajebiście i w ogóle. Przynajmniej spora większość tak uważa, ale to dobrze.
Chciałabym już wakacje, najebać się do nieprzytomności i zapomnieć na chwilę.
czwartek, 7 marca 2019
trójkąt
Nie dzwoń do przyjaciółki. Nie pomoże ci już dziś.
To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co?
Wolę Zozole. Olej to i mnie puknij, no chodź.
Ostatnio piszę w piosenkach Taco bardziej niż moimi własnymi słowami. Właśnie dotarło do mnie, że ciężko mi się pisze z długimi paznokciami - nigdy wcześniej tego nie odczuwałam.
No nieważne, chuj z paznokciami. Znowu wyszło na moje, oczywiście, musiało wyjść. Spodziewałam się tego, nie tylko ja. Zresztą teraz to i tak musztarda po obiedzie, swoją drogą zwisa mi to bardziej niż myślałam.
Łobuziarstwo wychodzi ze mnie nawet jak już nie wypada, za stara jestem na takie ekscesy, chociaż tak naprawdę nigdy nie będę. Nie wiem gdzie idę, nie wiem już nawet czego oczekuję, jak myślę o poprzednich wizjach to chce mi się śmiać i płakać. Widzę siebie palącą fajkę na parapecie kawalerki, tyle, maks, nic dalej.
Coraz częściej świszczy mi w płucach, sypię się, kręgosłup jakby postarzał mi się o 50 lat w ciągu paru miesięcy. Mam wrażenie, że to nie byłam ja, że teraz jestem jakimś cynicznym duszkiem, wydestylowanym czystym złem (złem?) z tego co kiedyś było mną. Zresztą nie wiem czy to zło, chociaż tym złem równie dobrze może być pustka i obojętność. No whatev, bujam się między pracą a łóżkiem i szczerze to podoba mi się ta bezmyślność. Ależ panie psychiatro, ja po prostu nie lubię być dorosła.
Tylko jedno spotkanie a potem mogę umierać.
Więc latam w te i wewte jak ten pierdolony bumerang.
Żart, na samą myśl chce mi się rzygać, nie wiem czy z obrzydzenia czy z irytacji. To jedyny strup którego nie ruszam, nauczyłam się chodzić na paluszkach wokół szafy, przy każdym głośniejszym skrzypnięciu opieram się o ścianę z ulgą, że nie pierdolnęło tym razem.
To nie komedia. Antygona ma wzór wam dać.
Tutaj ma być tragedia. Obok antyczny chór ma stać.
Proszę, idźcie się zabić, poważnie, sam mogę sznur wam dać,
albo jakiś karabin, lecz idźcie wy wszyscy w trumnach spać.
Ja nie sypiam. Łykam energetyki,
widzi pan, no jak mam sypiać, gdy wszędzie przeklęte krzyki?
Mnie tam wystarczy jeden sznur, chociaż moją pętlę ostatnio przy okazji sprzątania symbolicznie rozwiązałam. Chuj z wieszaniem się, wieszanie się jest tchórzliwe, następnym razem będę skakać, z tego się nie da wycofać. Ale niee, może lepiej żebym nie miała ku temu powodów, chociaż nie, zawsze je mam, jestem jednym wielkim powodem, suicidal ideations.
Moi znajomi robią biznes a ja wciąż jestem nikim.
Cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.
Do szafy schowali vansy, powoli noszą trzewiki
i poważnieją, nazywają nagle ‘moczem’ swe siki.
Biegam po mieście i cię ścigam bez przerwy.
Biegam jak kurczak bez głowy, albo jak piłkarz z rezerwy.
Boję się, że cię zobaczę, więc topię w drinkach te nerwy.
Nerwy ze stali mam. Choć chyba nie tej nierdzewnej.
O boże, zapomniałam włożyć drugiej słuchawki słuchając Bohemian Rhapsody.
Podobne mam odczucie co do mojego życia. Niby wszystko cacy, ale czegoś brakuje.
Galileo
Czuję się jakbym odwróciła się od starej przyjaciółki. Najstarszej. Ale chyba cały czas idziemy ramię w ramię, nos w nos. (Czy ona ma nos?)
W sumie to ta, bo cały czas wtyka go w moje życie. Może to wymyślony nos, tak jak wymyśleni przyjaciele.
Chyba powinnam iść spać.
Kiedy zamykam oczy widzę zapałki i benzynę, widzę drzazgi pod paznokciami i wywiercone dziury w kolanach. Nieładnie maleńka. Tak się nie bawimy.
W sumie u mnie nie ma trójkątów, może jakiś bardzo-wielokąt nieforemny. Ale nie chodzi mi o łóżko. Szkoda w zasadzie. Nieważne.
The show must go on, yeah
The show must go on
I'll face it with a grin
I'm never giving in
On with the show
Ooh, I'll top the bill, I'll overkill
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


