wtorek, 26 marca 2019

If I die young

I don't wanna be the girl who laughs the loudest
Or the girl who never wants to be alone
I don't wanna be there calling 4 o'clock in the morning
Cause I'm the only one you know in the world that won't be home
Ah, the sun is blinding
I stayed up again
Oh, I am finding
That that's not the way I want my story to end
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're my protection
But how do I feel this good sober?
I don't wanna be the girl that has to fill the silence
The quiet scares me 'cause it screams the truth
Please don't tell me that we had that conversation
Cause I won't remember, save your breath, 'cause what's the use?
Ah, the night is calling?
And it whispers to me softly come and play
But I, I am falling
And If I let myself go I'm the only one to blame
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're like perfection
But how do I feel this good sober?
Coming down, coming down, coming down
Spinning 'round, spinning 'round, spinning 'round
I'm looking for myself, sober
Coming down, coming down, coming down
Spinning 'round, spinning 'round, spinning 'round
Looking for myself, sober
When it's good, then it's good, it's so good 'till it goes bad
'Till you're trying to find the you that you once had
I have heard myself cry, never again
Broken down in agony just tryin' to find a friend
I'm safe
Up high
Nothing can touch me
But why do I feel this party's over?
No pain
Inside
You're like perfection
But how do I feel this good sober?

Nie umiem się zebrać coś do pisania ostatnio. Wena wzięła i wyszła. Czuję się jak zbity pies, nie mam chęci do niczego... wiosna, kurwa mać. Wmawiam sobie, że to taki okres, takie tam. Do pracy nie mam motywacji, do pisania weny, do życia chęci... i tak możnaby wymieniać. Zastanawiam się czasem co mnie tu trzyma. W skrócie - nic poza głupią nadzieją, że z czasem nabiorę siły do tego wszystkiego, to co ma się poukładać to się poukłada i... no. To takie mrzonki, ale jakoś nie umiem wyrzucić ich z głowy. Wielu rzeczy nie umiem stamtąd wyrzucić, prawdę mówiąc. 
Jedyne co mi w życiu wychodzi to gotowanie, bo nawet jak mi nie smakuje to co zrobiłam, to dziwnym trafem innym tak. 
Towarzystwo też mi nie pomaga, wszystkie mamy depresso, przerzucamy się tylko datami wizyt u psychiatry i receptami na Xanax. 
Jutro (dziś) czeka mnie wycieczka na Ligotę, podbić legitymację. Teoretycznie jeśli chciałabym się rekrutować na inne studia to chyba i tak ją muszę oddać, ale na razie nie wiem co z tym wszystkim pocznę. Wiem tylko tyle, że muszę wyjechać jakoś po 8 żeby nie stać w korku. 
Jak ostatnio z rozpędu pożarłam chyba ze 4 książki z rzędu, to teraz znowu nie czytam nic, śpię do południa, śnią mi się koszmary, eh. 
Nie umiem wziąć dupy w troki, jak jednego dnia się zbiorę, to potem muszę 3 dni odpoczywać od nadmiaru ludzi w moim życiu. No dramat. Ostatnio nawet wypiłam dwa piwa, ale nawet nie poczułam, że wypiłam cokolwiek procentowego. Oczywiście nie powinnam mieszać leków z alkoholem, ale who cares. Skoro nie zadziałało żadne to chyba bez tragedii. 
Zastanawiam się, kiedy będę na tej części zwyżkowej sinusoidy, bo od jakichś dwóch lat... dwóch i pół nawet, nie ma żadnych sygnałów, że cos się zmienia. Ewentualnie leciutkie piki. W sumie to ludzie myślą, że mam tak zajebiście i w ogóle. Przynajmniej spora większość tak uważa, ale to dobrze.
Chciałabym już wakacje, najebać się do nieprzytomności i zapomnieć na chwilę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz