Dziś nie wiem kim jestem, jest czwarta rano, chociaż nie wiem do końca czy czwarta czy trzecia czy która w końcu, jebane zmiany czasu.
Zresztą czy ja kiedykolwiek wiedziałam kim jestem? Podchodzi mi do gardła Jager z energolem, nie miałam odwagi brać czegoś na spanie, widocznie moje pragnienie śmierci nie jest aż tak mocne, żeby pragnąć udławienia się rzygami we własnym łóżku. No bo serio, jakoś ładniejsze wydaje mi się rozbryzganie na chodniku czy na lokomotywie. Chociaż może nie ładniejsze, co mające przekaz, w przeciwieństwie do czegoś co można upchnąć pod nieszczęśliwy wypadek i brak rozsądku. Śmierć z tak durnego powodu byłaby upokarzająca.
Czuję się znów gościem w moim ciele, nie podoba mi się tu, chcę stąd iść, ale nie mam dokąd. To jest okropne i straszne, naprawdę, chcę uciec, chcę do domu, ale dom nie istnieje i nie mam gdzie wracać, nie mam gdzie uciekać, jedyne co mogę zrobić to przywyknąć.
Zapominam, że alkohol jest depresantem, ale nietrudno zapomnieć skoro tyle ich jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz