Czuję się ostatnio mocno odrealniona.
Zjadłam dziś pankejka, trzy nuggetsy i loda. To tyle jeśli chodzi o moje odżywianie się, wiecie, dieta cud przed wakacjami. Szkoda tylko, że każda wizyta w sklepie kończy się "a dobra, jebać, nie chcę nic jeść, kupię sobie coś fajnego".
Pamiętam "już jesteśmy" i moje nogi tupiące o deski mostu. Prawie biegłam, trampki mnie obcierały, a spódniczka fruwała wokół ud.
Esemes zastał mnie śpiącą, wciągnęłam na siebie losowe ubrania i wyszłam w narastający upał poranka. Nie miałam daleko, ale i tak się spieszyłam - czekałam miesiąc i o miesiąc za długo. Każda kolejna sekunda była niemile widziana.
Od tego momentu jeszcze nie minęły dwa lata, ale myślę, że dalej będę to równie dobrze pamiętać.
Teraz bardziej przypominam osobę z obrazka wyżej, w środeczku trochę taka jestem, ale na szczęście poza kilogramami lecącymi w dół i podkrążonymi oczami raczej tego po mnie nie widać. Very good, very good.
Wbrew pozorom układa mi się nie najgorzej, przynajmniej na zewnątrz, w środku mam taki sam bałagan jak zawsze. Ledwo zdążę sobie coś poukładać, a mózg wpada mi w szał i rozwala wszystko."Nie wolno, chaos jest jedyną dopuszczalną opcją". Okej mózgu, przyzwyczaiłam się. Bawmy się dalej, w sumie to fajna zabawa, ostatnio mam wszystko w poważaniu. Dużo jeżdżę na rowerze, spaceruję i korzystam z pogody. Może chociaż witaminka D coś zmieni, aczkolwiek to chyba marzenie ściętej głowy. Przynajmniej wtedy o wielu rzeczach nie myślę.
I got too high again
Realized I can't not be with you
Or be just your friendI love you to death
But I just can't, I just can't pretend
We weren't lovers first
Confidants but never friends
Were we ever friends?



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz