czwartek, 27 września 2018

all we know is falling

Trochę jesień. Natura wzięła sobie do serca fakt, że niedawno była równonoc i ruszyła pełną parą. Trochę mnie to boli, zwłaszcza że samo wyjście z samolotu było dla mnie dużym szokiem termicznym - wsiadałam to mimo dość wczesnej pory było ciepło. Wysiadłam - piździ. Wtf pogodo. 
No ale nic to, wzięłam dupę w troki, rozpisałam sobie plan, pogodziłam się z myślą, że za niedługo zaczynam trzeci rok. Boże jak to zleciało, nie mogę. Serio, niby gadam jak emeryt, ale jak sobie pomyślę, że od tej całej przykrej chujozy minął już rok, a odkąd zaczęłam studia dwa lata... wow. 
Głowa dziurawa jak moskitiera
Boli mnie stale, więc prochy zżeram
Starzy znajomi chyba dorośli
Starzy znajomi są obcy teraz
Z tymi nie gadam, zbyt są ostrożni
Z tymi nie gadam, bo poszli w melanż

Wyskoczyło mi na nosie kilka piegów, na ramionach i dłoniach też mam, co dziwne. Włosy mam tak wypalone od soli, że mogłabym ich wcale nie myć. Suche jak wiór. Mam cały rok na reanimowanie ich.

Przyciągam złe jak Magneto, o zerwałem kontakty z ex, o
Teraz mam same problemy, u same jebane problemy, u
Nie umiałem cię docenić, u, odróżnić domu od sceny
I to był mój błąd, zabieram im moc

Cóż, co tu dużo gadać. Sama siebie pozytywnie zaskoczyłam. Pisałam już o tym ostatnio, ale teraz tym śmieszniej bo to dokładnie rok. Czasem zastanawiam się jak tam i dlaczego i po co i czy na pewno. Ale to już niestety mój urok, muszę sobie poroztrząsać, chociaż prawda jest taka, że jest mi dobrze tu i teraz. Mogłoby być lepiej ale jest okej. Nie zmienimy przeszłości, a Mirai idzie w przód. 

Myślę dziś o Bogu częściej niż o domu
Myślę, ile zła zrodziłem, no i komu
To był ciężki poród, myślę o spokoju
Także sorry, wybacz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz